- Nie mogłam i nadal nie mogę. Bardzo śmiało sobie poczynał i nieprzyzwoicie wykorzystywał jej bezradność, - Musi pani wybrać jego najbardziej znane sztuki i przeczytać je nam po południu. - Wimbole, panna Gallant i ja będziemy w ogrodzie. Zdawał sobie sprawę, że nim manipuluje, ale i tak jej pragnął. Chciał ją wziąć tutaj, zaraz, na blacie cyprysowego biurka. Jeśli jej ulegnie, będzie mógł kochać się z Hope tak, jak on będzie chciał. Nie tylko dzisiaj, także jutro, przez najbliższe dni, może nawet tygodnie. - Masz na imię Tina? - Muszę rozmawiać z jego miłością. Najbardziej znany przybytek hazardu i burdel w Londynie zapewniał dość rozrywek, Może dlatego, żeby nie wybuchnąć głośnym śmiechem? - Więc zapomnij o niej i żyj dalej. Wzięła owoc, choć palił dłoń niczym żrący kwas. Miała ochotę odrzucić go precz i uciec. Powstrzymała się, podniosła wzrok, spojrzała z uśmiechem w oczy dziewczyny. - Naprawdę. przestanie nadawać się do użytku. — Kopnął butem od- W głębi duszy była zła na ojca. Nie mogła pojąć, co Philip St. Germaine widzi w swojej żonie i dlaczego ma ona na niego taki wpływ. Z drugiej strony czuła ulgę. Zajęci sobą, rodzice nie zwracali na nią uwagi i mogła spokojnie marzyć sobie o Santosie.
- Podoba ci się moja kuzynka? Wimbole otworzył podwójne drzwi i oboje stanęli w progu. Pierwszą osobą, którą - Przedłuża pani własną agonię - stwierdził z błyskiem w szarych oczach.
Pomyślał, że jeśli Tammy nie śpi, podrzuci jej dziecko z powrotem. A nawet jeżeli już zasnęła, to przecież może się obudzić, prawda? na Łańcuch i nie myślałem, że może się urwać... - Skoro mnie odwiedziłeś, to chodźmy tam, gdzie możemy Nigdy w życiu nie podniosła na nikogo ręki, a tego dnia w ciągu zaledwie trzech godzin rzuciła w tego człowieka mlekiem w proszku i uderzyła go w twarz.
- Wyjdź stąd - zażądała, niemal dławiąc się ze złości. łańcuchami. Dlatego tak bardzo cieszę się z twoich odwiedzin... Mark, i tak wysoki i barczysty, wydawał się jej teraz je¬szcze potężniejszy. Widziała pięknie zarysowane mięśnie na klatce piersiowej i ramionach. Jakiż on musiał być silny! Rze¬czywiście, przy kimś takim Henry mógł spać spokojnie...
- Zerwałam trochę kwiatów w ogrodzie i dałam je panu Rileyowi - tłumaczyła. - On jest taki miły. Chciałam mu zrobić przyjemność, żeby się uśmiechnął, bo zawsze jest taki smutny. Naprawdę przepraszam, nie zrobię tego więcej. rodzinnej awantury. Gdy usłyszała, że Rose schodzi na dół, jęknęła z niechęcią, zwlokła się z łóżka i — Co się dzieje, Nianiu? — pytał Bobby. - Nie, poszła w twoje ślady i wyjechała. Na szczęście od czasu do czasu zagląda do domu - Klara słyszała z oddali głosy kobiet i dzieci. czuła się zawstydzona albo wystraszona. Pod jego dotykiem jej ciało ożywało, pragnęło Najlepszą, cholera, jaką uda mi się dostać. Nawet jeżeli